Przyglądamy się stanom naszego autonomicznego układu nerwowego. W poprzednim artykule pisałam o tym, jak możemy się czuć, gdy jakoś często odpala nam się gałąź grzbietowa nerwu błędnego w trybie przetrwania (jeśli umknął Ci tamten artykuł możesz do niego wrócić tutaj). Dziś zaczynamy wspinać się po szczeblach naszej drabiny i lądujemy w aktywacji układu współczulnego.
Odpalamy wrotki i w pełni wchodzimy w tryb walki lub ucieczki. Tutaj jest energia, tutaj się dzieje. Dużo, szybko, wszystko naraz. Ten stan może być wyraźnie dostrzegalny na zewnątrz. Taki człowiek może być jak huragan, harpagan albo chodzący chaos. Może jednak być też tak, że w gruncie rzeczy ta reakcja skierowana jest do wewnątrz i to w środku czujemy “buzowanie” znacznie bardziej niż objawia się to na zewnątrz.
W przeciwieństwie do poprzedniego szczebla ten stan jest jak najbardziej promowany w społeczeństwie. Wychwalamy tych, co tak niesamowicie dobrze ogarniają, ze wszystkim zdążą, zrobią w ostatniej chwili, wszystko za wszystkich. To, co zostaje przemilczane to fakt, że najczęściej odbywa się to olbrzymim kosztem danego organizmu, a nawet! całego systemu, w którym on funkcjonuje.
Ten tryb też jest trybem obronnym i wskakujemy w niego wtedy, kiedy wyczujemy zagrożenie (pamiętacie, nie o geparda chodzi, ale my zachowujemy się jakby chodziło. Oczywiście na zupełnie nieświadomym poziomie, w milisekundę od odebrania sygnału). Super, że mamy ten tryb, dzięki temu, że sprawnie działa do tej pory, jesteśmy na tym świecie. Kłopot jak zwykle pojawia się wtedy, gdy zasiedzimy się tutaj, gdy historia naszego układu nerwowego właśnie ten tryb postrzega jako najbardziej odpowiedni, i można powiedzieć, że na stałe.
Jak możemy się czuć? Irytacja, dużo emocji, często ze skrajności w skrajność, galopujące myśli, problemy z koncentracją, tyle, że tym razem od nadmiaru, wybudzenia w nocy, uczucia: “za dużo, za głośno, za ciasno”, kompulsje, uzależnienia, ciągła potrzeba ruchu, drażliwość, suchość w ustach itd.
Czy w tym stanie pomaga medytacja, relaksująca muzyka i usilne próby uspokojenia się? No właśnie może być tak, że nie bardzo, a przynajmniej nie jako pierwszy krok, mogą wręcz powodować skutek odwrotny. W tym stanie trudno jest człowieka “uchwycić”, zatrzymać choć na chwile by złapać z nim jakościowy kontakt. Bardzo podoba mi się stwierdzenie, które usłyszałam na jednym z warsztatów u Ani Bany: bez rozładowania nie ma bezpieczeństwa. Ten buzujący koktajl w naszym organizmie, myśli, emocje nie znikną od tego, że sobie tak powiemy. Potrzebujemy tę energię “zużyć”. Jak myślisz, jakie działanie w tym stanie byłoby dla Ciebie najlepsze?
W ramach gimnastyki rozpoznawania dwóch omówionych już stanów, wyobraź sobie jak wyglądałoby spotkanie kogoś z odpalonym pniem współczulnym z kimś z poprzedniego szczebla – aktywacja gałęzi grzbietowej nerwu błędnego?
„W fizjologii obowiązuje zasada, zgodnie z którą za dużo jest równie złe, co za mało.”
Babette Rothschild – Ciało pamięta. Tom drugi
Karolina Wilk
_______________________
- Jeśli chciałabyś otrzymywać bezpłatne listy do Twojego układu nerwowego na swoją skrzynkę, zapisz się tu: https://wilkkarolina.pl/listy-uklad-nerwowy
- Jeśli czujesz, że praca z autonomicznym układem nerwowym mogłaby Ci się teraz przydać i chcesz do tego podejść indywidualnie to serdecznie zapraszam do zapisu na sesje online. W razie pytań zapraszam do kontaktu.
#autopromocja
zdj. pixabay – fransteddy