W tym odcinku:

Rozmawiam z kobietą-petardą. Kaśka Żbikowska sprawia, że marzenia
kobiet o produktach online stają się rzeczywistością!
Jak ona to robi? Jaka jest jej odwaga? Jak wyglądały jej początki?
Tego wszystkiego dowiesz się z dzisiejszego odcinka – jump in!

Usuń swoje blokady i zacznij żyć z odwagą i lekkością!

Kaśkę znajdziesz tutaj: https://www.digitalgirls.pl/
Platforma o której wspominamy Exciter: https://www.digitalgirls.pl/exciterstudio/

 

 
Czy Ty masz odwagę realizować swoje marzenia?

 

Mój podcast znajdziesz także tutaj:

Transkrypcja:

Rozmowa z Kaśką Żbikowską – magia ma alergię na stagnację i czekanie na cud

Karolina: Cześć! Ja nazywam się Karolina Wilk a to podcast „Na ścieżce Odwagi”. Zapraszam Ciebie do pilotażowych odcinków, w których będziemy poruszać temat odwagi, działania i nie działania. Będziemy mówić o lekkości, o tym, z czym ta odwaga się wiąże, dla kogo, czym ona jest. Mam nadzieję, że znajdziesz w tym podcaście inspiracje do siebie, która spowoduje, że to, co odkładasz dawno, dawno gdzie w szufladzie, pod kocem będzie mogło ujrzeć światło dzienne. I że zrobisz to z odwagą i lekkością. Zapraszam.

Karolina: Cześć! Dzisiejszym naszym gościem będzie Kaśka Żbikowska. Kaśka jest edukatorką przyszłości, pasjonatką sensownego rozwoju. Uczy jak uczyć dorosłych. Pracuje z gotowymi do działania specjalistkami, trenerkami i autorkami przy projektach biznesowych opartych o kursy o-nline, ebooki i inne produkty. Kaśka prowadzi niesamowitą społeczność Digital girls. Kasia powiedz proszę trochę więcej o sobie.

Kasia: Cześć Karolina! Witam wszystkich słuchaczy podcastu. Jestem ogromnie szczęśliwa, że jestem tutaj i po prostu będę mogła opowiadać o tych różnych rzeczach, które dzieją się tam gdzieś za kulisami u nas w projektach. A rzeczywiście tak jak Karolina powiedziałaś przede wszystkim moją główną codzienną rolą jest to, że prowadzę społeczność Digital girls i właśnie dla tych wszystkich cyfrowych dziewczyn, które chcą zarabiać na swojej wiedzy w sieci mówiąc krótko tworzę różnego rodzaju programy rozwojowe i różne projekty abonamentowe, rozwojowe, mentorskie. No generalnie rzecz biorąc skupiam się przede wszystkim na tym, żeby każda kobieta, która przez chwilę chociażby pomyślała, że chciałaby stworzyć coś opartego o swoją wiedzę i talenty i wypuściła to w Internecie, żeby miała lepszy start.

Karolina: A chciałabym wiesz, co, żebyśmy troszeczkę cofnęły się może nie tak troszeczkę. Jakby skąd Ci się to wszystko wzięło? Bo przeczytałam, napisałaś coś takiego, że po prostu mnie zafascynowało, a wiesz jest to mocno w moim temacie, zresztą w Twoim też. Napisałaś coś takiego, że kiedy zaczęłaś myśleć o tym, co mogłabyś robić no to bardzo się tego bałaś. Miałaś tam w sobie jakieś obawy, więc zaczęłaś nałogowo przekraczać granice i oswajać swoje strachy.

Kasia: Tak dokładnie. Nie tylko to dotknęłam, ale to przeżyłam i przeżywam to cały czas. To prawda. Wiesz, co ja mam taką swoją ścieżkę rozwojową, zawodową już od kilkunastu lat pracuje w korporacjach na takich stanowiskach menadżerskich. Jestem przede wszystkim taką nałogową projekt menadżerką mówiąc krótko i bardzo mnie zawsze intrygowało to właśnie i tak powiedziałabym, że popychało do przodu w tych takich właśnie dużych finansowych projektach to, że każdy z nich jest inny. W każdym z nich uczę się czegoś nowego, poznaje zupełnie nowych ludzi i za każdym razem w zasadzie przekraczam jakąś swoją granicę. I tak mnie to w nawyk weszło, że stwierdziłam kurcze skoro te projekty potrafię robić zawodowo, robię to na dużą skalę krajową a nawet międzynarodową, pracuję naprawdę z dziesiątkami różnych, bardzo różnych ludzi z różnych kultur i światów to, dlaczego nie miałabym tego wykorzystać do mojego osobistego rozwoju. I tak zaczęłam w zasadzie moją ścieżkę i online i w ogóle taką wiesz w głąb siebie, gdzie zaczęłam realizować projekty na każdym kroku. Dostrzegać zaczęłam wiesz te mechanizmy, które pozwalają mi po prostu działać wszędzie gdzie tylko ich zaczęłam potrzebować. Zaczęłam taki filtr, założyłam sobie takie okulary z patrzeniem, myśleniem projektowym na różne przedsięwzięcia. I rzeczywiście zaczęłam pokonywać, no każda z nas nazywa to trochę inaczej i ja nazywałam to różnymi strachami, bo siedziało we mnie takich wiele niepewności i obaw czy się uda, czy w ogóle będzie to coś sensownego dla mnie i dla reszty świata, czy w ogóle ktoś to doceni. To było też dla mnie jakiś czas temu bardzo ważne, teraz już się z tego wyleczyłam i przede wszystkim ta wartość. Wartość na wszystkie strony odmieniania, żeby, bo było wartościowe. I wiesz jak zaczęłam rzeczywiście podejmować różne mniejsze i większe próby, realizować mniejsze, większe inicjatywy najpierw dla siebie a potem dla innych osób, to okazało się, że to w ogóle nie taki diabeł straszy. Że po prostu im bardziej wlazł, tym bardziej zaczęłam, może nie przestałam czuć strach, tylko przestałam odbierać go, jako coś co mnie stopuje. Po prostu zaakceptowałam, że mam go na ramieniu i będzie zawsze. I idę do przodu.

Karolina: Tylko w tych Twoich działaniach, bo wiesz jedno z moich pytań, które zawsze zadaje gościom to jest jak Ty się masz ze swoją odwagą? Ale mam takie poczucie, że Tobie tego pytania nie trzeba zadawać, bo jakby Ty całą swoją osobą, całym swoim działaniem pokazujesz jak Ty się masz z tą swoją odwagą. No, bo właśnie o to chodzi, że często jest tak, że gdzieś tam mamy być może jakąś wizję, albo wiesz jakieś takie zalążki naszych marzeń, tego co byśmy chcieli robić, ale jesteśmy tak przerażeni przed startem, że jakby nawet ten pierwszy krok, który Ty zaczęłaś robić, czyli zaczęłaś przekraczać te swoje granicę i oswajać strachy. Jakby kobiety często tego nie robią. Nie idą w tą stronę. Dalej są w tej swojej głowie. Czy Ty pamiętasz, czy mogłabyś to przywołać jakoś tam spróbować w swojej głowie? Jaki był Twój pierwszy krok? Bo Ty nawet w tym swoim opisie masz kilka takich historii, że gdzieś napisałaś do jakiegoś magazynu, że jakby zostałaś naczelną. To są takie rzeczy, które jak to się patrzy z zewnątrz to są od razu wielkie kroki.

Kasia: Tak to prawda. Wiem o co pytasz, już bardzo chętnie opowiem. Jak najbardziej pamiętam, wręcz jakby to było wczoraj ten mój taki pierwszy krok, który ja mogę nazwać odważnym. Rzeczywiście miałam takie marzenie ja to nie raz mówię o tym taka mała Kasia we mnie marzyła sobie o tym, żeby wejść do takiej dużej księgarni i żeby tam stała moja książka. I to było takie totalne irracjonalne na pewien okres mojego powiedzmy życia marzenie. Jeszcze to było nawet zuchwałe. Tak naprawdę nie realne w moim wyobrażeniu mnie wtedy. Ale potem sobie tak pomyślałam kurcze no dobra Kaśka no ale np. w pracy pisałam regularnie do takiego biuletynu wewnętrznego artykuły. Kiedy zobaczyłam, że ludzie to czytają i dostawałam jakieś ciekawe nawet feedback. A wiesz to były takie artykuły jak dzisiaj powiedzmy. To było 10 lat temu, więc tak jak dzisiaj powiedzmy byś mogła opublikować na blogu krótki post. To nie było naprawdę nic takiego wielkiego, że trzeba po prostu miesięcy i lat doktoryzacji w temacie. Po prostu piszesz, dzielisz się czymś sensownym i jest. No i tak miałam tak kilka prawie naście lat temu. No i tak wiesz małe kroczki robiłam. Wtedy jeszcze nie myślałam o blogowaniu, nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego jak blog. Zawsze pisałam swoje pamiętniki, dzienniki, ale zawsze do szuflady. I te artykułu do pracy były takimi pierwszymi w ogóle takimi sygnałami dla mnie samej, że ktoś chce czytać to co ja piszę. I to było takie powiedziałabym merytoryczne, biznesowe, o organizacji czasu i rozwoju osobistym, ale takim właśnie połączeniu z tym do czego można to sensownie wykorzystać a nie tylko takie dywagacje inspirujące. I pamiętam, że po kolejnym feedbacku, który dostałam, takim nieproszonym że tak powiem, ale pozytywnym. Bo wiesz jakiś kolega czy koleżanka z pracy dali mi informacje, że Kaśka to jest strasznie fajne i w ogóle pisz więcej. I sobie mówię kurcze może rzeczywiście coś więcej. Usiadałam któregoś dnia pamiętam i napisałam coś więcej. I okazało się, że to więcej wyszło tyle, ze to jest prawie taki raport jakiś mi wyszedł. Pamiętam kręciły mnie wtedy mapy myśli i organizacja informacji taka wizualna, przestrzenna. Bo to był wtedy mój konik, ale z absolutnym takim, tą płaszczyzną praktycznego użycia tego w moim życiu a nie tak, że kręci mnie strasznie mapa myśli. Super, ale to niekoniecznie ludzi może to zainteresować. I zawsze szukałam tych aspektów praktycznych. Jak tu użyć. Jak komuś w tym pomóc? Jak sobie a potem innym. No i pamiętam, że napisałam ten większy materiał i koleżanka, która prowadziła ten cały biuletyn firmowy powiedziała, że Kaśka przesadziłaś. To jest już za duże. W ogóle nie biorę tego. I pamiętam, że kurde co ja z tym zrobię? I nagle pamiętam ten moment taka myśl bardzo nieśmiała, jeżeli to jest tak duże, że nie chcą tego w magazynie to może wyślę go do wydawnictwa. A przecież jak pisałam to wiedz lubiłam to pisać, miałam jeszcze więcej dopowiedzenia, tylko chciała, się streścić. No i efekt tej całej historii jest taki, że otworzyłam stronę wydawnictwa, które bardzo lubiłam i którego książki miałam na półce aż tak, że uginała się ta półka. Mam na myśli Helion i całą ich linię biznesową Wanpress. Jakoś po prostu czułam chemię do tych książek. I wiesz stwierdzałam kurcze no i tak mają nie wydać tej książki no napisze do których lubię najbardziej. No i napisałam do nich przez formularz kontaktowy. Mając napisany jeden tak naprawdę większy rozdział i nie mając ani jednej grafiki zrobionej takiej profesjonalnej o mapach myśli bo wszystkie moje notatki były w notesie, no to raczej ciężko do profesjonalnego przewodnika to wysłać. No i napisałam otwarcie tak jak jest, bez żadnego owijania w bawełnę, że jestem po prostu pasjonatką mapingu, że jeśli będą mieli ochotę wydać ze mną tą książkę, tutaj cały konspekt jak to będzie wyglądało miałam to bardzo głęboko w głowie jakbym chciała. No po prostu ja zrobię wszystko, żeby przygotować profesjonalne ilustracje, tylko muszę mieć znak, sygnał od nich, że chcą, że warto to robić. I po prostu wysłałam. Naprawdę. Nawet nie miałam wtedy linka do swojej strony. Bo w ogóle nie było mnie w sieci. Tak totalnie taki no name jak to ja mówię bez żadnych krewnych i znajomych królika po strony wydawcy, po prostu formularz kontaktowy taki jak Ty masz do niego dostęp i każda nasza słuchaczka i słuchacz. No i co minęły 2 dni i odpisali że chcą.
Karolina: Łał to pokazuje, że po prostu cała magia, cała praca dzieje się w działaniu. Jakbyś tego nie zrobiła, bo chodzi też o pierwsze kroki czyli Ty nie zaczęłaś robić tego z myślą o książce, tylko po prostu weszłaś w coś z pasją i dzięki temu, że oddałaś całe swoje serce, to potem też, kiedy dostałaś, bo wiesz teoretycznie ktoś by mógłby sobie pomyśleć, że jakby po co się napracowałam skoro nie chcą tego do magazynu, no to po się napracowałam. No dobra jest fajne ale oni tego nie chcą i zmarnowałam czas. A Ty od razy zaczęłaś szukać następnych możliwości, to myślenie tymi możliwościami, a nie problemami tu się też pokazuje fajnie.

Kasia: To prawda. Ale tu jest jeszcze jeden element układanki o którym powiem, bo też jest dosyć zabawny i myślę, że też trochę oswoi niektórych z działaniem naszych dzisiejszych słuchających. Była też taka sytuacja, z tymi ilustracjami dosyć śmieszna bo mapę myśli tak jak mówię robiłam już od kilku lat w swoich notesach i flamastrami i długopisami i one po prostu skutecznie działały dla mnie i dla osób, które ewentualne widziały jak ja je robię. Bo często też na spotkaniach projektowych w pracy czy w domu też wykorzystywanym takie powiedzmy obrazki. No i pamiętam, że jak już to wydawnictwo odpisało, że daje mi zielone światło, tam były jakieś konkretne wskazówki, propozycje tej umowy wydawniczej, jakieś terminy i wszystko, no dobra Żbikowska teraz czas na to, żeby te ilustracje zorganizować, no bo wiesz ciężko kogoś nauczyć pływać w wannie, więc muszę pokazać te mapy myśli. I pamiętam, że wtedy byłam totalnie zafascynowana takim programem, który był taką aplikacją na laptopy iMindMap. Była taka aplikacja jedyna na świecie, że tak powiem, która była w jakiś sposób zatwierdzona przez instytut Tonyego Buzana czyli ojca map myśli. No i byłam tak totalnie podjarana mówiąc krótko tym wszystkim i nagle zobaczyłam, że ten program zaczął być już w Polsce dostępny w sensie przetłumaczony na polski, dostępny z polską stroną internetową i obsługą klienta. I ja mówię to jest znak, sygnał idę w to jak w dym. A ten program kosztował, no nie była bezpłatna aplikacja. I pamiętam też tak dokładnie w sercu jak napisałam znów przez formularz kontaktowy, nie wiedząc w ogóle co jest po drugiej stronie czy to jest jakaś wielka korporacja czy po prostu siedzi tam jakiś jeden człowiek i kręci całym interesem. Napisałam przez ten formularz kontaktowy dokładnie tak jak do wydawnictwa, taką wiesz tą pasją napisaną z sercem, że właśnie jestem pasjonatką, że dostałam zgodę z wydawnictwa i chętnie bym z nimi nawiązała współpracę i jeśli udostępnią po prostu mi tą aplikację na potrzeby tworzenia ilustracji to umieszczę ich informacje że w tej aplikacji robiłam te mapy. Kropka. I oczywiście pozdrawiam serdecznie. Zapraszam do kontaktu. Nie wiem ile minęło minut bo to chyba trzeba liczyć w minutach odpisał Wojtek z którym do dzisiaj mam kontakt i okazało się, że Wojtek jest tłumaczem tej aplikacji na język polski, że wtedy to żadna korporacja, tylko on jeden po drugiej stronie ja ten świstak siedział i zawijał i tworzył i też taki pasjonat jak ja. Napisał wprost, że on uwielbia pasjonatów, sam takim jest i dał mi w ogóle 3 licencje. Dla mnie na dwa komputery i dla kogoś bliskiego. I po prostu to była petarda bo myśmy od tamtej pory pamiętam zaczęli razem działać, spotkaliśmy się na żywo i w ogóle, więc historia tak jak mówisz do filmu. Natomiast pokazuje jedną ważną rzecz, że my bardzo często ja sama tak miałam dlatego mówię o tym głośno, zakładamy z góry, że po drugiej stronie tego powiedzmy formularza kontaktowego siedzi jakiś bezduszny cyborg.

Karolina: albo wielka machina w ogóle, jakby nie ma duszy w ogóle.

Kaśka: Tak dokładnie. A przecież zawsze jest tak, że piszemy jakiegoś maila do dużej organizacji w Polsce czy za granicą, która ma adres kontaktowy biuro małpa coś tam, coś tam, to nam się właśnie wydaje, że to jest ta machina. A zwykle ten jeden mail obsługuje jakaś pani Ania, jakiś pan Krzysio i tak naprawdę to są też ludzie. I jeśli oni oczywiście to też trzeba mieć trochę jakiegoś takiego trafić w jakiś moment, żeby ten Krzysio czy Ania żeby w ogóle przeczytali. Dajmy na to, że tak będzie, że po prostu zaczynają go czytać, bo osoby, które siedzą na tym powiedzmy pierwszym punkcie kontaktu ze światem one najczęściej muszą rozdysponować po tej całej machinie korporacyjnej te informacje, więc muszą wiedzieć do kogo. Więc oni zwykle czytają. Tak sobie pomyślmy, że jeżeli wywołamy uśmiech na twarzy jednej z tych osób to naprawdę może zadziać się coś magicznego. I udziela się to nasze przekonanie, nie no w życiu się nie dostaniemy do nikogo kontaktowego w tym miejscu. Trzeba dodać też to, że często za moich czasów jak to brzmi jak pisałam to w ogóle Facebook wchodził do Polski, social media były w powijakach, urodziło się to dopiero na naszych oczach, nie miałam takiej śmiałości wtedy, żeby o takich rzeczach myśleć. A dzisiaj? Dzisiaj nie ma wymówek.
Karolina: Dzisiaj jest trochę też tak, że do tego jeszcze trzeba dodać taką trochę determinację, ale też taką wytrwałość bo właśnie dzisiaj przez to że ten dostęp do kontaktu z kimkolwiek jest dużo łatwiejszy to niestety zadziało się tak, może stety czy niestety, że często jest tak, że do kogoś jak tam piszemy to ten ktoś dostaje tych wiadomości naprawdę setki jak nie tysiące dziennie. Dlatego nie ma co się czasami poddawać po tym pierwszym razie, że ktoś nie odpisał bo to wcale nie musi znaczyć, że coś napisaliśmy nie tak albo, że ten nasz pomysł jest słaby, tylko po prostu teraz trzeba się trochę bardziej przedrzeć przez to wszystko. I oprócz tego, że wierzyć że się uda to mieć w sobie trochę tej wytrwałości i nie czuć się od razu odrzuconym bo to jest chyba taka myśl, która bardzo często po prostu przeszkadza w działaniu ale Ty w ogóle opowiadasz o tym co robisz to widać już od razu, że Ty robisz zawsze dużo, że masz wokół siebie zawsze pełno różnych pootwieranych projektów. Tak to przynajmniej brzmi i to mi się od razu łączy z takim też Twoim zdaniem, które bardzo mi się spodobało, że magia ma alergię na stagnację i czekanie na cud. To jest po prostu, wydaje mi się że wiesz co to jest w ogóle tytuł na książkę szczerze mówiąc także może mogłabyś się zastanowić.

Kasia: No podsuwasz i kusisz 

Karolina: Dla mnie to jest genialne sformułowanie które wiesz wszystko od razu mówi, że Ty pokazujesz tym swoim działaniem, tym swoim entuzjazmem, że to nie chodzi o to aby znaleźć magiczną różdżkę albo żeby ktoś za Ciebie coś wymyślił i za Ciebie zrobił i w ogóle, tylko tu naprawdę trzeba się wziąć do roboty.

Kasia: To prawda. Nie tylko wziąć się do roboty w takim dosłownym wydaniu, że od razu jak ja to mówię rękawy podwinięte, wskakujemy w jakieś ogrodniczki umazane błotem i poprzecierane na kolanach. Bo to nie zawsze jest aż tak ciężka praca, która nam się wydaje. Ale hello napisanie do kogoś wiadomości mailowej albo przypomnienie takie jak powiedziałaś, nie zrażanie się pierwszym brakiem reakcji, bo my najczęściej nie jesteśmy odrzucane. Najczęściej nie dostajemy informacji zwrotnej jak do kogoś piszemy, nie dziękuje pozdrawiam. Ja w ogóle mam to gdzieś. Tylko po prostu najczęściej zostajemy zignorowane. I my sobie dopowiadamy, że ktoś nas odrzucił, ale spójrzmy dzisiaj same na siebie. Ile dostajesz wiadomości mailowych, na messengerze, na jakimś Instagramie, gdziekolwiek gdzie jesteś dostępna, na Lingtinie, w ogóle mamy za przeproszeniem pierdyliand miejsc w których jesteśmy jakby obce w jakieś formie w sieci i wiele osób właśnie ten sposób wykorzystuje możliwość do kontaktu z nami. Więc pomyślmy sobie teraz w drugą stronę. Ci ludzie do których my piszemy najprawdopodobniej mają tak samo jak my. Czy też odpowiadasz na maila w 10 sek. No nie da rady.

Karolina: Nie da rady. I właśnie też to są takie techniczne sprawy co tam się dzieje. Przez chwilę może nie być Internetu. Pamiętam taką chwilę, że Facebooka nie było przez 2 czy 3 minuty. Ja myślałam, że to u mnie się zawiesiło, ale potem mi się odwiesiło i potem widziałam jak ludzi pisali posty, że Facebooka nie ma, co się dzieje koniec świata. Armagedon. Jesteśmy z każdej strony bombardowani tym co piszą do nas, ale też tym co widzimy. W każdym tych mediach na tych ścianach dzieją się różne rzeczy i czasami ktoś coś odhaczy, przeczyta i zapomni bo tu go wybije telefon, tu pies, dziecko i czasami jest trudno powrócić do tej zaczętej myśli. Dlatego ja się tak śmieje, dzisiaj już nie chodzi tylko o to, żeby wchodzić najpierw przez drzwi potem oknem tylko tam trzeba próbować jeszcze komin wziąć pod uwagę, wentylację. W każdym razie trochę właśnie takiej determinacji i takiej wytrwałości w swoim działaniu też trzeba mieć.

Kasia: Do tego wszystkiego co teraz powiedziałyśmy do tych powiedzmy ruszania się z miejsca do napisania tego maila czy wysłania jakieś wiadomości czy zrobienia czegokolwiek dodać jeszcze bardzo ważną rzecz. Bo żeby to zrobić to wcześniej musi być jeden bardzo ważny krok. To jest decyzja, która mówi w nas, która podjęta w nas daje nam właśnie tą siłę. Gdybym nie podjęła decyzji, że zrobię dużo rzeczy, żeby doprowadzić do tego, żeby ta książka ukaże się na rynku i będzie w tej dużej księgarni i sobie będę mogła zrobić zdjęcie dla mamy bo taka mała Kasia we mnie miała taką potrzebę i nie wstydzę sie tego absolutnie, w sensie tej potrzeby. Mimo, że nie jestem małą Kasia dzisiaj a natomiast mała Kasia często ze mnie wyskakuje na różnych etapach mojego życia i to też jest takie fajne, że ja po prostu lubię ją w sobie i czasami ją karmę. I tyle. Natomiast kluczowa była decyzja, że ja po prostu wykonam kilka akcji, że ja podejmę kilka prób. Że to jest dla mnie ważny temat po prostu, żebym zrobiła coś w tym kierunku. I jeżeli nie byłoby tej decyzji to rzeczywiście najczęściej podejmujemy jakieś działania bo ktoś np. mówi nam, że warto, ale my nie do końca jesteśmy przekonane, nie mamy wiary w ten pomysł.

Karolina: Albo wręcz czasem jest tak, że mówimy, że to się na pewno nie uda, a ktoś nam namawia, a to się na pewno nie uda, no i nie udaje się w tym pierwszym podejściu. A nie mówiłam, że się nie uda, mówiłam że to nie wypali.
Kasia: Tak. Mam taką historię jedną dosłownie z rękawa, a propo tego, że mówiłam, że się nie uda. 3 lub 2 lata temu jak prowadziłam taki duży projekt kreatorka dla właśnie takich kobiet, które chciały użyć tego myślenia projektowego w takim rozwoju osobistym mówiąc tak bardzo krótko, to pamiętam, że wtedy tak bardzo jak głęboko jak już zaczęłam ten projekt, już wtedy miałam taką w sobie wewnętrzną potrzebę i prawie tą decyzję o której teraz mówią, a jeszcze nie miałam tej gotowości, nie widziałam tej przestrzeni, żeby to zrobić i nie w kontekście, że na pewno mi się nie uda, tylko to na pewno może nie być ten moment na jakiś pomysł krótko mówiąc. I pamiętam, że pod sam koniec już ten projekt tak naprawdę, podjęłam w sobie takie kroki, że już zbliżamy się w kierunku zamknięcia, że trochę się formuła wypaliła a trochę byłam zmęczona. Zespół też jakby chciał się do innych projektów oddelegować, a to był zespół wolontariuszy, więc to też zupełnie inna energia niż jakaś tak korporacyjna. Pamiętam wiesz co, że wtedy podjęłam taką próbę jak ja to mówię dzisiaj eksperyment, że chciałam bardzo stworzyć taką Multi autorską platformę na której dziewczyny takie jak Ty i ja mogłyby wkładać że tak powiem swoje produkty cyfrowe i sprzedawać je, bo wiedziałam, że ta społeczność rośnie w siłę, było nas dużo, docierałyśmy do różnych zakątków w kraju a także w europie do których tak naprawdę ja jako taka dziewczyna z dużego miasta najczęściej nie miałabym szansy inaczej trafić niż przez Internet. Pamiętam, że to było coś niesamowitego, fajnego, budziły się w nas rzeczywiście nas kobietach z tej społeczności, tak dużo tej odwagi się budziło i takiej sprawczości. I pamiętam, że tą platformę chciałam stworzyć i żeby tą całą opowieść skrócić do minimum powiem tylko tyle, że podjęłam próbę stworzenia takiej platformy, gdzie będzie można wkładać swoje produkty, kursy, ebooki i sprzedawać za pośrednictwem tej platformy. Natomiast pamiętam, że wtedy założyłam sobie coś takiego, żeby ten biznes, bo to musiał już być biznes, bo tutaj jest ciężka praca, różnego rodzaje inwestycji i tak dalej. I żeby to wyszło musi być jeden warunek spełniony. Musi być jakby zdecydowana większość uczestniczących w tym projekcie osób, które są już na takim powiedzmy podobnym poziomie zaangażowania w temat do mnie, które mają już powiedzmy jakiś kurs czy produkt na koncie i w ten sposób rozwiniemy wspólnie tą platformę i tą społeczność wzmocnimy. Bo jeżeli będę miała tylko i wyłącznie osoby, które pierwsze kroki robią to będę musiała najpierw się nimi zająć ja i mój zespół a dopiero później w kolejnych krokach będą mogły rozwijać społeczność. A na starcie będzie bardzo dużo siły i energii potrzebnej. Pamiętam, że to moje założenie zostało, nie do końca się spełniło wtedy i okazało się, że zdecydowana większość osób, które się zgłosiły to były takie jak ja to mówię dzisiaj świeżaki, co oczywiście jest naturalne. Każdy kiedyś zaczyna, tylko dla tego konkretnego projektu po prostu moje wymaganie, no wiesz sama nie zrobisz wszystkiego, a to też jest częsta przyczyna niepowodzeń różnych projektów. I wtedy powiedziałam sobie i dziewczynom z którymi pracowałam, że to nie jest ten moment. I puneta jest taka, że dzisiaj jest ten moment. Mniej więcej 2,5 roku później. Ten pomysł zaparkował sobie na moim parkingu pomysłów. Nie był przeze mnie zabity, nie był wysłany w kosmos, nie był jedną wielką tykającą bombową porażką czy rozczarowaniem tylko był po prostu na parkingu pomysłów i dzisiaj przyszedł moment na niego, dzisiaj uruchomiłam Exciter, w sensie moją taką wymarzoną platformę na której będę mogła rzeczywiście udostępniać miejsce osobom, które są tymi świeżakami i tym którymi są już kilka kroków dalej. Dlaczego o tym mówię? Bo wiesz co to mi pokazuje jak bardzo często coś nam nie wyjdzie, mamy takie poczucie tej porażki i tego jakiegoś fakapu tego, że jestem rozczarowana ja sobą i świat jest mną rozczarowany na pewno. A wtedy chowamy się w szafie i czasami nie wychodzimy długo z tej szafy. A wiesz co moją taką strategią jak by tak można nazwać jest po prostu zaparkowanie tego pomysłu. Ja sobie wizualizuje. Dosłownie jak taki parking przed hipermarketem, są różne samochody i jak robi zakupy to tam stoi. Ja mam bardzo szeroki ten parking przed hipermarketem i wiesz tam jest ten pomysł zaparkowany i on czasami parkuje miesiąc a czasami 2 lata i nie zawsze przyjdzie na niego czas. To nie chodzi o to, że każdy musi zrobić.

Karolina: Tak, tak, ale sama to świadomość. Ale wiesz co to jest genialne i to jest bardzo dojrzałe, bo naprawdę my czasami mamy jak to dziewczyny często mówią, że wyprzedzają rynek z jakimiś pomysłami i jakby potem na podstawie tego, że tym razem to nie był ten coś, to porzucają i chowają do szafy i potem mówią no po 4 latach ktoś inny to zrobił i odniósł sukces. No przecież ona mogła powrotem do tego wrócić tak naprawdę. To jest tak jak mówię, że to jest takie dojrzałe i taka też świadomość tego, że tak to wygląda na tym rynku, że to nie jest tak, że mamy jeden pomysł, który wiesz pomysł po pomyśle, pomysł po pomyśle, które wypalają, są po prostu fenomenalne, tylko to jest taka huśtawka. Że raz coś idzie, innego razu trzeba to właśnie zaparkować na kiedy indziej a jeszcze innym razem po prostu okazuje się że ten pomysł, który faktycznie miałyśmy, no to może nie był jeszcze dopracowany albo to nie było to. To też czasami się zdarza. Ale powiedziałaś o tej decyzji i akurat właśnie jak wczoraj brałam prysznic to sobie myślałam, jakby nagle mi do głowy wpadło, że ja chyba bym musiała nagrać webinar, albo jakieś spotkanie zorganizować i właśnie dokładnie taki tytuł chciałam nadać temu, że odwaga to decyzja, bo kurcze to jest tak ważne, to co teraz właśnie powiedziałaś, że trzeba się na coś zdecydować. Jak będziemy tak lawirować pomiędzy jednym a drugim a może wyjdzie, a może nie wyjdzie to tak naprawdę ciągle będziemy na takiej fali, która nas niesie, nie na takiej fali, którą sami sobie jedziemy. My nie jesteśmy na tej desce surfingowej tylko musimy płynąć z tą falą czasami pod. Co oczywiście czasem jest ok bo to, że jesteśmy w jakimś nurcie jest spoko. Tylko, żeby ten swój cel, to nie jest nawet cel tylko decyzja.

Kasia: Wiesz co super to co mówisz i najważniejsze jest to, że ja podałam przykład taki powiedziałabym biznesowy, bo ja chciałam rzeczywiście zrobić coś takiego na rynku komercyjnym i w takim kontekście produktów cyfrowych i zarabiania na nich przez społeczność, przez twórczynie, przeze mnie. Natomiast ten temat decyzji dotyczy każdego naszego projektu też przede wszystkim tych rozwojowych, osobistych takich indywidualnych, więc absolutnie nie chciałabym tego zawężać do tych takich naszych biznesowych, bo bardzo często w nas jest mnóstwo pomysłów dotyczących np. wyremontuj pokój, pojedź na wakacje, napisz kolejne strony w dzienniku takim do szuflady dosłownie. I jeżeli nie podejmiemy tej decyzji, że to zrobimy to tego nie zrobimy. Po prostu. Więc ja bardzo tu uzupełniam to co mówisz i od razu zgłaszam się do projektu bo jak powiedziałaś temat odwaga jest decyzją to w ogóle aż miałam ciarki. Bo bardzo silnie ze mną to gra i tak to czuje. Po prostu. Bez tej decyzji nie ruszymy i najważniejsze żeby zrozumieć, że to nie dotyczy tylko przedsiębiorczych kobiet albo tych pań, które mają swoje jakieś wielkie biznesy tylko to dotyczy każdej z nas na każdym zakręcie naszego życia.

Karolina: Dokładnie. I tak jakby bez tej decyzji to my po prostu nie łapiemy, ten ster nie jest w naszych rękach, tylko w różnych rękach, które są akurat naokoło nas. I to też żeby było jasne, że to nie chodzi wcale o to, że Ty za każdym razem musisz mieć jasność, świadomość, cel i nie możesz się na chwilę podłączyć pod nurt wszystkich i wyluzować i nie spędzić czterech wieczorów pod rząd na kanapie oglądając seriale, bo to jest ok.

Kasia: Oczywiście uwielbiam to.

Karolina: Tylko chodzi o tą równowagę pomiędzy tym, że za coś odpowiadasz sama w coś się angażujesz i jak coś naprawdę chcesz zrobić i Ci na tym zależy. Jakby nie odbędzie się bez tej decyzji, a potem bez kolejnych kroków. A teraz tak się mocno zastanawiam jak Ciebie słucham i myślę, że jakby góra osób, która będzie nas słuchała to będą miały taką myśl właśnie jak to jest możliwe, ze to wszystko ogarniasz? Bo zobacz jest społeczność, to nie są 4 osoby na Facebooku, które raz po raz do Ciebie napiszą, to jest cały ogrom dziewczyn. To też jest ważne, że ta Twoja społeczność jest zaangażowana. Bo to nie chodzi o to aby mieć 500, 600, 4000 czy 50000 ludzi, którzy nigdy na tą Twoją stronę nie wchodzą, albo czasem jakiegoś lika wrzucą jak dasz zdjęcie z choinką, bo to są takiego tematy. Natomiast faktycznie to są osoby, które są zaangażowane, a co jest ważne Ty jesteś zaangażowana w każdy swój projekt. Że Ty jesteś. To jest tak jakbyś cały czas tam była. Do Ciebie można napisać. Ciebie można zobaczyć na live, Z Tobą można pod postem jakimś pogadać, piszesz newslettery do nas, pracujesz na etacie, piszesz różne kolejne pomysły, robisz kolejne pomysły, właśnie uruchamiasz platformę, cuda nie widy. Jak Ty to dziewczyno robisz? Bo wiesz nie każdy jest projekt menagerem. Jak to mamy zrobić?

Kasia: Wiem. Powiem tak. To nie jest takie proste oczywiście jakby zrozumieć taki mechanizm, który mam w głowie i w dłoniach. Uśmiecham się dlatego, że kiedyś taki newsletter wysłałam gdzie zaczął się od słów Kaśka jak Ty to robisz, że tyle robisz? A moja odpowiedź jest po prostu robię. I pamiętam to jakbym to napisała wczoraj. Tak poważnie to nie jest to takie proste. Oczywiście mam tego świadomość coraz bardziej. Wiesz co dużo mi dało takie zrozumienie tego mojego mechanizmu. Taki moment był 2 lub 3 lata temu, kiedy zrobiłam test Gallupa nie wchodząc w szczegóły jak ten test jest ale one generalnie bada, po prostu diagnozuje Ciebie, mnie pod kątem tego jakie mamy po prostu nasze naturalne, już nie mówię talent, ale jakie są nasze naturalne zdolności, robisz to tak automatycznie, że to jest tak naturalne, że to takie nasze niewidzialne umiejętności, bo my sobie czasem nie zdajemy sprawy. Są takie oczywiste dla nas rzeczy, że my je mamy, że umiemy je robić. Że w ten sposób myślimy i działamy. Pamiętam jak zrobiłam ten test to wynikiem testu jest zawsze top 5 tak zwanych Twoich takich wiodących, napędowych sił. I moja nr 1 jest maksymalizm czyli pierwszy mój odruch perfekcjonizm, ale to nie to w ogóle. Maksymalistka to jest osoba, która z dobrego chce zrobić lepsze i widzi w ludziach, z którymi pracuje, widzi to dobro, które jest w nas w Tobie czy w innych dziewczynach czy mężczyznach wokół nas. Ja po prostu umiem to jeszcze mocniej wydobyć, pokazać, wyjąć to przed nawias i po prostu powiedzieć ej tu jest Twoja mocna strona jedziesz z tym. I to tak mam. Jak się okazało Galop pozwolił mi to odkryć i jeżeli ja to miałam to nikt nie dał nagle, tylko po prostu nazwał.

Karolina: Tak, tak dokładnie.

Kasia: I to wystarczyło. Drugim takim talentem w top 5 mam aktywatora czyli to jest to o co pytasz. Jak połączyć te nasz takie naturalne skłonności do działania, do sposobów myślenia, do zbierania informacji, do zrobienia z nimi jakiegoś użytku z nich, no to rzeczywiście po prostu mam idealny zestaw tych sił napędowych do tego, żeby robić dużo różnorodnych rzeczy i nie męczyć się. Bo właśnie ta maksymalistka we mnie pozwala mi się przełączyć pomiędzy różnymi projektami. Dlatego równolegle czasami robie 2 albo 3 duże tematy ale nigdy w 5 minutach nie robie 5 na raz tylko w ciągu całego dnia robie 3 tematy, ale to jest że 2 h na jeden, 2 h na drugi, 2 na trzeci. Tak w skrócie mówiąc. I teraz esencja jest z tego taka jak tak naprawdę w społeczności Digital girls, to nie jest tak, że cieszę się, że tak widzisz, postrzegasz Karolina i wiem, że dziewczyny, które są też w naszej grupie doceniają bardzo tą właśnie moją żywą obecność. Natomiast odzierając to totalnie z tajemnicy ja nie jestem powiązana mózgiem z Facebookiem 24/7 ani z jakimś newsletterem czy czymkolwiek innym. Ja mam pewne bloki czasowe w których tam po prostu jestem. Natomiast zaangażowanie społeczności polega na tym, że jeżeli chciałybyśmy, żeby nasza grupa, czytelnicy bloga, słuchacze czy ktokolwiek kogo nazywamy tą grupę odbiorców społecznością wokół nas. Jeśli chcemy, żeby tych ludzi przybywało, żeby oni byli żywi, zainteresowani nie tylko mną jako twórcą, ale sobą nawzajem, a żeby oni będąc w tej społeczności odkrywali coś ważnego o sobie. Taki jest cel społeczności Digital girls, to nie jest społeczność skupiona wokół mnie tylko wokół eksperymentów i wokół przekraczania granic. Więc to jest właśnie o odwadze. Dlatego wiesz było nas do siebie blisko Karola to Ty po prostu w tym temacie rzeźbisz piękne rzeczy i jak jakby mam w swoim DNA więc to mega pasuje. I pamiętam jest też sporo pytań Kaśka Ty to chyba w ogóle mieszkasz na tym Facebooku i tak dalej. Ja w ogóle nie mieszkam na Facebooku, tylko mam takie założenie i to polecam wszystkim, którzy nas słuchają cokolwiek robą i to nie tylko jest o odwadze, żeby po prostu jeżeli chciałabyś, żeby Twoja społeczność zareagowała na coś i zadajesz im jakieś pytanie a oni odpowiadają, a Ty po prostu jesteś potem u fryzjera albo na zakupach albo po prostu masz to gdzieś, to nie dziw się, że drugi raz jak zadasz pytanie to nikt nie odpowie. Więc jeżeli ja inicjuje rozmowę, ja inicjuje dyskusje czy jakąś akcję to ja tam jestem naprawdę 24h. Natomiast w pozostałym czasie, kiedy po prostu dyskusje są inicjonowane przez inne osoby, ja czasami zajmę głos, bo wiesz ja to bardzo lubię. To nie jest jakaś żelazna zasada, że tylko na swoje posty odpowiadam, ale po prostu nie jestem w stanie odpowiadać na każde zapytanie, które się pojawi. Ja przyjęłam po prostu taką swoją złotą zasadę, że jak ja inicjuje dyskusje to ja w niej żyje. Jeśli jestem dodatkiem do czyjeś dyskusji to daje sobie prawo, że po prostu mogę być, mogę nie być to też nie zawsze na każdy temat mam ochotę się wypowiedzieć.

Karolina: No tak oczywiście.

Kasia: I to jest naturalne. Natomiast inne projekty to też tak z perspektywy roku jak robiłam sobie podsumowanie wyszło, że zrobiłam 9 dużych projektów z czego 4 w dwóch edycjach. Ja sama zdębiałam szczerze mówiąc

Karolina: No właśnie ja tym Twoim rokiem jestem po prostu zszokowana.

Kasia: Tak, tak ja sama naprawdę jestem zszokowana sobą. Natomiast to jest zawsze obarczone wieloma kosztami, tymi wyborami, tymi decyzjami o których powiedziałaś. Jeżeli wybieram, że robię platformę to nie jestem w tym momencie na nowym sezonie na Netflixa, ani nie jestem z przyjaciółką. To jest mój wybór a wiesz, że to są koszty. Bo czasami kiedy realizuje np. produkt faktory 2 edycje w wakacje robiłam to byłam aktywna bardzo, zaangażowana 30 osobowa grupa w lipcu, 30 osobowa grupa w sierpniu plus minus, ale było prawie 30. Chodzi mi tylko o skalę osób i myśmy ze sobą pracowały, spotykały, żyły, tworzyły ten produkty jak w prawdziwej fabryce na taśmie produkcyjnej i ja przyznam się nie pamiętam lipca i sierpnia. Bo ja po prostu byłam tylko w tej fabryce. I to jest właśnie ta decyzja Karolina i to naprawdę nie ma tutaj magicznych sztuczek. Albo jestem w czymś albo nie ma. I jeśli teraz robię akurat platformę to nie robię 100 innych rzeczy, bo one są na tym parkingu. Może nigdy z niego nie wyjadą. I to jest to co ja biorę na klatę. I dzięki temu, że skupiam się w danym okresie na jednym temacie to efekty są różne. To nie jest tak, że każdy jest spektakularny z oszałamiającym sukcesem. Często to są spektakularne porażki. Wiesz nie ma tutaj kredytu na robienie samych świetnych projektów. Absolutnie. Wiesz ja z każdego wyciągam wnioski. Więc finalnie nie odbieram jako porażkę, ale np. biznesowo nie każdy mój projekt był super zadowalający, niektóre były finansową porażką np. więcej włożyłam niż wyjęłam. Tak w skrócie.

Karolina: Ale wiesz to co jest bardzo fajne, że się tym dzielisz, bo właśnie ja sama miałam pamiątek na początku takie myśli, że coś jest ze mną nie tak skoro to nie jest dokładnie tak, że każdy pomysł i petarda, każdy pomysł i petarda. I dopiero potem kiedyś gdzieś usłyszałam, na jakieś konferencji już nie pamiętam o kogo to chodziło, ktoś kto stworzył coś dużego, ale nie mówię o Facebooku, ale coś tego typu i tam było, że to był jego 9 projekt. Wszystkie 8 pozostałych były jakby totalną klapą. Dopiero 9 projekt stał się projektem światowym, milionowym i naprawdę już potęgą, a to co było wcześniej to jakby o tym się nie mówi właśnie. A fajnie, że to powiedziałaś, żeby dziewczyny i w ogóle wszyscy którzy nas słuchają wiedzieli, że jakby nie tylko te osoby, które w biznesie online siedzą. Ale w ogóle każdy kto jakiś projekt życiowy swój ma, to że na tej drodze będzie trochę przystanków różnych.

Kasia: Tak dokładnie. I tutaj totalnie, żeby tak jakby wzmocnić Twój przekaz to dodam, że to nie tylko o te biznesowe, ale też rozwojowe chodzi. Natomiast jeśli mówimy o takim moim klimacie w którym akurat najczęściej ostatnio jestem czyli pracuje z twórczyniami kursów np. online czy ebooków czy nie wiem dajmy na to uruchamiające grupy Master Mind czy warsztaty online czyli takie edukacyjne, rozwojowe produkty cyfrowe lub usługi to pamiętam tak jakby dziesiątki rozmów z moimi klientkami czy dziewiczymi właśnie w tych programach biorące udział, które mówią, że zaczynają robić swój pierwszy kurs, powiedzmy kurs i wypuszczają go na rynek i on tak jak właśnie powiedziałaś nie jest tą spektakularną taką akcją o której w mediach piszą. I jakby od razu jest zwrot w kierunku tej przysłowiowej szafy ciemnej, gdzie ja tam się schowam bo to jest totalny fakap i najlepiej, żeby nikt mnie przez pół roku nie wiedział, ja się trochę po zastanawiam nad sobą. A prawda jest taka, że jak ja sobie policzyłam, jakby ten rok jest rzeczywiście dosyć hardcorowy. Natomiast ja jestem teraz na urlopie z etatu, żeby też nie było złudzeń że ja mam 2 życia więc coś za coś. Natomiast popatrzyłam sobie na siebie w tym online z ostatnich 5 lat czy 6 lat odkąd wydałam pierwszą książkę, to był ten moment, od tego zaczęłyśmy naszą rozmowę. Jak wydałam 1 książkę, to był mój 1 projekt, który wyszedł z mojej szafy, szuflady i dopiero tak książka po prostu w tej przysłowiowej półce w dużej księgarni, żeby tu nie lokować produktu po prostu pozwoliła mi zrozumieć namacalnie, że ja mogę ożywić swój pomysł, zmaterializować i potem to już się posypało lawinowo. Odpaliłam bloga i zaczęłam tam swoje eksperymenty. Natomiast jak patrzę przez pryzmat tych 5, 6 lat w zasadzie nawet może więcej, jak ten czas szybko leci to ja zrobiłam co najmniej 13 różnych produktów cyfrowych, różnych mówię bo zrobiłam 10 kursów online, ale że to jest jeden z tych produktów który ma swoją formułę. Bo też właśnie byłam redaktorką magazynu elektronicznego czy inne rzeczy, więc 13 form typu np. podcast czy coś. I wiesz co Karolina powiem Ci, że z perspektywy tych doświadczeń widzę, że pierwsze razy były zwykle nie trafione, bo najczęściej były nie udane. Ale nie dlatego, że właśnie nie nauczyłam się na nich tylko one musiałby być jak pierwszy naleśnik musi być popsuty, trochę pognieciony, żeby drugi był fajny. I to jest właśnie ta myśl którą jakby ktoś miał wziąć na wynos z tego dzisiejszego odcinka to chciałabym, to żeby tego naleśnika wziął.

Karolina: Nawet mój syn byłby zadowolony, bo on lubi naleśniki 

Kasia: Mój mąż to samo  Dokładnie to jest dobra metafora, ale bardzo taka życiowa. Bo każdy wie, że ten pierwszy naleśnik po prostu dajemy mu prawo aby nie wyszedł. A sobie nie dajemy tego prawa na co dzień. A gdyby pierwszy, drugi nie udany, każdy ma też inny miernik udanego i nieudanego to też trzeba sobie nazwać co to jest dla nas, ale dla mnie były jakieś tam rzeczy powiedzmy w moich miernikach, w moich linijkach nie udane i gdyby nie to nie byłoby kolejnych lepszych na których się czegoś nauczyłam, wiec jeżeli teraz startujesz ze swoim kursem czy ze swoim sklepem internetowym, handmade, czy cokolwiek sobie wymarzyłaś/wymarzyłeś i ruszasz to pomyśl sobie, że to jest jednak trochę pracy przed Tobą, żeby wypracować swoją własną formułę w której będzie się realizować. Tyle. I może komuś świetnie się sprzedają kursy online, nagrywane np. video i PDF-y a Ty jak widzisz kamerkę migającą czerwone światło to dostajesz paraliżu.

Karolina: Albo to musi być zoom, że Ty musisz widzieć tych ludzi, że oni są. I to jest to, że tego swojego stylu nie znajdziesz kiedy będziesz siedział nad kartką papieru albo tylko w ogóle w myślach. Trzeba zacząć ruszyć i działać i w tym działaniu zacznie wychodzić to co jest bardziej Twoje a co mniej.

Kasia: I to jest ta esencja Karolina.

Karolina: Tak, bo to jest to czego nie wie się na początku. Na początku wydaje się i widzi to co inni już mają, tam gdzie inni już są i nam się wydaje, że albo są dwa typy. Albo, że ja nie dam rady nigdy tak daleko dojść, a drugi typ to mam świetny pomysł to zróbmy go od razu.

Kasia: Tak dokładnie to chyba o mnie jest. Jeszcze apropo tego pierwszego typu, że nigdy uda mi się tam dojść. Zupełnie też powiem Ci, że moje takie odkrycie z tych kilku lat obserwowania różnych osób w Polsce i za granicą jest też takie, że ja zrozumiałam, że ja wcale nie chce dochodzić tam gdzie oni. Tadam. I to jest też fajne odkrycie. Bo np. może moje formuły programów rozwojowych zwykle mają maksymalnie 30 osób. Ja nie robię masowych produktów, jakby ja zrozumiałam, ze ja nie jestem dla wszystkich.

Karolina: To jest fenomenalne jak się to odkryje, bo jednak zupełnie inaczej się komunikujesz, zupełnie inaczej przygotowujesz wszystkie produkty, kiedy mówisz do 20-30 osób, a kiedy musiałabyś do 300. To jest w ogóle inna jakoś, inna relacja.

Kasia: Dokładnie. Teraz uruchomiłam właśnie tą platformę o której wspomniałyśmy o na jak najbardziej będzie dla większej ilości uczestników, subskrybentów, bo to taki abonament, trochę innowacyjna ścieżka dla mnie. Też robię wszystko po raz pierwszy.

Karolina: Przypomnij słuchaczom jak się nazywa, bo nazwa jest fenomenalna.

Kasia: To się nazywa Exciter. Takiego słowa w słowniku nie ma, chociaż taka była płyta Depeche Mode jak ktoś lubi. Natomiast Exciter to jest takie moje ulubione słowo, bo to słowo gdzieś mi się pojawiło przy robieniu projektów edżajlowych takich właśnie powiedziałabym korporacyjnych, stertapowych i powiem Wam, że Exciter to jest takie moje pierwsze skojarzenie z takim poziomem. Ja to nazywam 3 poziom wtajemniczenia. Właśnie w tych rozwojowych, edukacyjnych projektach, gdzie doprowadzamy naszego odbiorę do takiego miejsca, że on po prostu czuje ekscytacje, że to jest taki zachwyt, że tam po prostu dzieje się coś magicznego. Nie dla tego, że ja zrobiłam kolorowy PDF tylko dlatego, że ktoś odkrył właśnie coś swojego

Karolina: W ogóle zachwyt to słowo jest motorem napędowym. Naprawdę. Dzięki temu, że możemy się nad czymś zachwycać, zupełnie mamy inną energię i zupełnie wchodzimy w inny poziom. Wychodzimy z tej głowy, która się wszystkiego boi, a wchodzimy gdzieś bardziej do naszych miejsc mocy.

Kasia: To prawda. Oj mega to jest dla mnie takie bliskie i dlatego ten projekt nazwałam sobie tak w sercu a potem już naprawdę Exciter i on będzie rzeczywiści i to jest platforma i społeczność praktyków skierowana już do masy klientek. Tutaj nie będzie ograniczenia 10 czy 20 osób. Natomiast to jest mój taki pierwszy projekt, który będzie na taką masową skalę przeze mnie komunikowany i zapraszać będę różnych ludzi do środka. Natomiast to pokazuje i mam nadzieję że w ten sposób nasi słuchacze złapią ten wspólny mianownik, że każda z nas, każdy z nas będzie na pewno robił w swoim życiu globalnie mówiąc, podejmować będziemy różne próby i wyzwania i nie musimy tych wszystkich prób podejmować takich jak inni podejmują jakiś spektakularnych, przełomowych, innowacyjnych. Możemy robić próby czy eksperymenty które są na naszym podwórku wyjątkowo ważne dla nas i nie porównywać się z innymi. Bo np. ja czuję że robie różne takie właśnie czasami dla mnie przełomowe projekty bo mi to jest potrzebne. Ale nie dlatego, żeby z kimś rywalizować w tym zakresie, albo się ścigać. I to jest ten mój motor wewnętrzny bo ja po prostu lubię robić nowe rzeczy, a jeśli Twoim motorem jest robienie rzeczy np. wyjątkowo, precyzyjnie, dobrze przeanalizowanych i tak dalej to rób tak. To jest Twoja ścieżka. Jeśli Twoją ścieżką jest video to idziesz w video, jeśli Twoją ścieżką jest pisanie to pisz książki. Naprawdę jest tak dużo możliwości w tej chwili, że dlatego mówię nie ma wymówek w tym momencie. Mamy dostęp do tak wielu różnych opcji, że wystarczy po prostu mikro eksperyment zrobić w kilku z nich i sprawdzić tak jak Ty Karola robiłaś w transmisjach live w której czujesz tą radochę. I jak czujesz radochę no to jedziesz w live. Jak czujesz w pisaniu to nie włączaj kamery, bo szkoda Twojej energii. I to jest chyba ta myśl, że gdzie tą odwagę najlepiej budzić. Myślę że zacząć od tego, w czym czujemy się swobodniej. Tam będzie łatwiej zrobić nam ten krok.

Karolina: Czyli jakby podsumowując możemy tak na koniec takie bardzo oklepane ale to tak pasuje, po prostu bądź sobą. I tam gdzie cokolwiek robisz bądź sobą. Żeby być sobą, żeby dotrzeć do tego. Bo to czasami jest zakurzone, że my nie wiemy do końca co my byśmy chciały i jak byśmy chciały, ale niech to hasło na lustro Bądź sobą. Codziennie rano się budzisz i bądź sobą.

Kasia: To prawda. Ale tutaj też odwrócę kota ogonem właśnie na domknięcie, że też czasami widzę, że bycie sobą też wymaga tej odwagi. Więc to też jest temat na kolejną rozmowę z jakimś gościem, który o tym może o tym opowiadać. Bo rzeczywiście widzę w tym Internecie zwłaszcza, w którym dużo też czasu spędzamy, w sensie patrząc na różne rzeczy i robiąc różne swoje, że bycie tą sobą taką autentyczną osobą, która czasem się pomyli, czasem nie ma ochoty albo w ogóle zmienia zdanie to też jest taka postawa, którą trzeba w sobie budzić każdego dnia, że tak mam prawo dzisiaj powiedzieć, że dzisiaj mi się nie chce. Kropka. I siadam i oglądam Netflixa. Po prostu. I o to chodzi. Natomiast jak przychodzi ta decyzja to wtedy nie ma już wymówek, wchodzi Żbikowska i jak taki poganiacz niewolników czasami i nie raz dziewczyny się śmieją, ale same chciały, żeby je poganiać więc nikomu nic na siłę nie robię. Uśmiecham się oczywiście, ale rzeczywiście jak wtedy wchodzę i mówię rusz tyłek.

Karolina: Rety Kaśka mam wrażenie, że mogłybyśmy rozmawiać jeszcze przez 4 kolejne odcinki, co jest warte w ogóle zastanowienia. Wiesz co ja mam takie wrażenie, że o tym można by mówić, mówić, mówić i ten temat wciąż nie będzie wyczerpany. Nawet jeżeli w kółko będzie powtarzało się te same rzeczy to jest często tak, że w nas są gdzieś głęboko zakorzenione obawy, leki właśnie to, że nie mamy tej odwagi do bycia sobą, że naprawdę trzeba o tym mówić na prawo i lewo żeby się z tym osłuchać i osadzić w tym nowym podejściu, żeby mieć odwagę do tego, żeby działać po swojemu. Kasia bardzo Ci dziękuje i w ogóle gratuluje jeszcze to miałam powiedzieć, że w takim razie gratuluje bo ja byłam zszokowana ilością Twoich projektów a ich nie liczyłam, ale jak mi jeszcze powiedziałaś to już w ogóle jestem zszokowana. I naprawdę bardzo dziękuje za tą rozmowę.

Kasia: Karolina to ja dziękuje Ci ogromnie za zaproszenie i możliwość opowiedzenia o tych rzeczach za kulisowych bo one są według mnie najciekawsze, żeby obudzić rzeczywiście tą sprawczość w nas i w naszych osobach obok nas. I też chciałam Ci powiedzieć bardzo dobitnie, że masz ogromną misję do zrealizowania na tym świecie. I z całego serca będę Cię też Karola wspierać bo właśnie ten przekaz który masz dla dziewczyn, dla pewnie mężczyzn, którzy też są w Twoich projektach i Twoim otoczeniu jest mego ważny. Bo właśnie to co robisz i mówisz o tej odwadze to nie jest po prostu coś co każdy ma w DNA, raczej ma ale nie obudzone. Więc trzymam też za Ciebie mocno kciuki i cieszę się, że mogłam też przez ten odcinek nawet częścią tej Twojej misji.

Karolina: Ja do tej misji potrzebuje Was wszystkie, dlatego że właśnie dokładnie tak jak mówisz jak czuję, że jest to misja światowa i wiesz, że tu nie chodzi tylko o działania na swoim podwórku. Tu trzeba iść naprawdę szeroko i docierać gdzie się da i tyle razy ile potrzeba bo naprawdę w naszych rękach to wszystko jest i my to wszystko jesteśmy w stanie zrobić tylko trzeba tą odwagę obudzić. Także dobrze, że ją budzimy. Jeszcze raz dziękujemy i fajnie, że nam się to tak udało.

Kasia: Super. Dzięki. Pozdrawiam.